Nie ukrywam i nigdy nie będę się tego wstydzić – nie lubię zimy. To znaczy widok świata bajecznie udekorowanego śniegiem, oglądany z perspektywy fotela i ciepłego kubka z herbatą – tak. Śnieżki i rodzinny bałwan – tak. Szusowanie na desce – tak (chociaż akurat ten argument jest schowany głęboko w piwnicy). Ale nie ma róży bez cierni, odśnieżanie samochodu, sól wżerająca się w piękne, nowe botki i niemożność nałożenia cienkich rajstop bez trzęsawicy kończyn dolnych – za te oblicza najzimniejszej części roku podziękuję. Skoro nie mogę nic zmienić, to chociaż uzbroję się, jak tylko się da! Oprócz wełnianego kardiganu (do obejrzenia poniżej) postanowiłam uszyć sobie w tym roku płaszczyk, taki z prawdziwego zdarzenia, wełną i grubymi nićmi szyty.
Wełniany kardigan z wykroju podstawowego, czyli jak nie zmarznąć w środku zimy
Jak uszyć płaszczyk o kroju parki?
W internecie znalazłam darmowy wykrój i długo zastanawiałam się, czy go wykorzystać (tutaj), ale finalnie zdecydowałam się na znany mi szablon z Papavero (https://papavero.pl/article?id=1473). Lekko go zmodyfikowałam, czyli:
– wymodelowałam dół: tył jest dłuższy o ok. 10 cm od przodu, dodałam też listwę na dole (miała służyć za tunel, ale w końcu zrezygnowałam ze sznurka),
– zwęziłam przody, tak by nie nakładały się na siebie,
– wstawiłam zamek, który schowałam pod listwą,
– dodałam zapinanie listwy na zatrzaski,
– skróciłam rękawy, dodając mankiety,
– na wysokości talii zrobiłam tunel na gumkę.
Do listwy muszę jeszcze doszyć zatrzaski, ale ponieważ płaszczyk wszedł już w codzienne użycie, to będą musiały trochę zaczekać 🙂
Do projektu wykorzystałam wełnę diagonalną, która jest idealna! Wybrałam kolor Jeans – na żywo wygląda jeszcze lepiej niż na zdjęciach.
Oprócz zmian samego szablonu, dużym wyzwaniem było wszycie podszewki. Oprócz tkaniny (dostępna tutaj) użyłam ociepliny o grubości 6 mm. Sprawdza się idealnie, płaszczyk nie jest „napompowany”, jednocześnie sprawdza się w warunkach dyktowanych przez morźną zimę. W całym przedsięwzięciu bardzo pomógł mi tutorial z bloga Domowa.tv – koniecznie go obejrzyjcie! 🙂
Czy uszycie wełnianego płaszcza jest opłacalne?
I tak, i nie. Koszt samych materiałów (zużyłam 2 metry wełny) może wydawać się wysoki. W porównaniu do cen gorowych kurtek z sieciówek – kwota ostateczna może wydawać się wysoka. Jednak po przejściu dwóch galerii handlowych z ciekawym wszystkiego trzylatkiem stwierdzam, że warto. Nie dość, że dostaję produkt idealnie dopasowany do mojej figury, mam pewność, że materiały są dobrej jakości. Jest to rówież świetny trening umiejętności szyciowych – w tym jednym projekcie można poćwiczyć wdawanie główki rękawa, wszywanie zamka i podszewki, czy równe, kontrastowe stębnowanie szwów. Tak więc w mojej ocenie – warto. I na pewno nie jest to ostatni płaszcz w moim wykonaniu!
Wszystkie moje wpisy powstają z zaangażowaniem i chęcią, dlatego jeśli spodobał Ci się ten post, byłoby mi niezmiernie miło gdybyś zostawił/a ślad swojej obecności w komentarzu lub udostępnił/a go innym, za co z góry dziękuję!
Superowy! I ma kaptur <3
O tak, bez kaptura się nie liczy! 🙂
Dzisiaj odkryłam ten blog – sympatia od pierwszej minuty, będę częściej zaglądać:) Płaszczyk świetny!
Dzięki i zapraszam regularnie! 🙂
Cudny i kaptur <3
Mega praktyczny 🙂