Na wiosenne porządki nigdy nie jest za późno. Kwiecień i maj są zbyt piękne, by spędzać je na sprzątaniu. Od czerwca to już nawet nie ma co myśleć o takich przyziemnościach, trzeba ładować słoneczne akumulatory niezbędne do funkcjonowania od września. A że nic nie poprawia mi humoru w szarobury jesienny wieczór tak jak robienie prania (tak, wiem…. ale pytałam psychologa spotkanego przypadkiem, mieści się to w normie psychicznej), a pralka akurat padła…. Przewertowałam kilka stosów, zadając sobie fundamentalne pytania życiowe: „czy ta bawełna mogła sprać się aż o 3 rozmiary?”, „jak głęboką depresję miałam podczas tych zakupów?” czy „really?!”. Tak więc po segregacji przeplatanej westchnieniami utworzyłam stos zatytułowany: do przerobienia. W dalszym ciągu udowadniam, że da się oszczędzić w życiu szyjąc samemu (pisałam o tym tutaj). Ciekawi?
Dowód nr 1
Za małe spodnie dresowe. Do tego w kolorze, który potęguje uczucie pogrubienia. Myślalam i wymyśliłam. Ta dam! Spódnica dresowa! Pełno ich w każdej sieciówce, czyli muszą być modne 🙂 Jak to zrobić?
Ustalamy długość. Obcinamy z zachowaniem 4 cm zapasu na podłożenie. Rozcinamy szew wewnętrzny spodni i układamy na płasko wycięciami kroku na boki. Ścinamy „rogi”, spinamy, zszywamy, zabezpieczając szew przed strzępieniem się. Rozprasowujemy, obrzucamy zygzakiem dół i podwijamy na prawą stronę. Przyszywamy ręcznie na szwach podłożenie. Ważne, by wykończenie dołu było elastyczne, przy wąskiej spódnicy jest to kwestia życia i śmierci 🙂
Dowód nr 2
Sukienka z dzianiny. Kupiona wieki temu, założona raz.
Powstały z niej spodnie do spania dla Bunia! Dokładny przepis znajdziecie tutaj. Piżam nigdy dość 🙂 Na dodatek uszycie ich nie zajmuje więcej niż godzinę, więc jest to idealny pomysł dla początkujących.