Od niedawna jestem mamą. Prawie miesiąc temu poznaliśmy naszego synka, rocznego urwisa, fana śrubek, wtyczek do kontaktów i wszystkich gadżetów elektronicznych. Z nieskrywaną radością przeniosłam się w świat kaszek i pieluch, klocków i autek. A co z szyciem? Czy bycie mamą wyklucza spędzanie czasu w towarzystwie kojącego nerwy turkotu?
Maszyna towarzyszyła mi przez ostatni rok na okrągło. W ciągu ostatnich czterech tygodni wykonałam: podłożenie 2 par spodni, zszycie urwanego paska od nerki oraz obmyślenie wykroju na torbę do wózka. Yeah, czyste szaleństwo! 🙂
Opcje są dwie: albo z bólem serca pozostawię szyciowe zmagania życiowe, albo dostosuję się do sytuacji i zacznę wykorzystywać wieczory, ewentualnie drzemki Małego, zrzucając na M. gotowanie i zmywanie. Jakie są wasze doświadczenia? Jak mądrze i efektywnie zorganizować się w byciu szyjącą mamą?
Gdyby nie tz to nie dała bym rady zrealizować tego co mam w planach. Mąż zajmuje się małym po powrocie z pracy, czasem gotuje tez obiad. Wieczorem kąpie małego kładzie spać a ja siedzę do północy a czasem i dłużej przy maszynie. O 6 -6:30 budzi mnie wołanie prawie Rocznego synka i zaczynamy dzień od nowa 🙂
Myślę, że gdybym nie szyła to już dawno bym zwariowała, każdy dzień wygląda tak samo, jest podporządkowany małemu, szycie to moja odskocznia,szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko 🙂
mi właśnie zaczyna już grozić wariacja, dźwięki maszyny zawsze działały kojąco 🙂 mój synek jest niestety w tym momencie na etapie „tylko mama”, więc jak jestem w pobliżu to nie mogę się wyłączyć z opieki. Ale przecież już niedługo mama jest pępkiem jego świata 🙂
ja mam 10cio miesiecznego Adasia i 4,5 letniegi Filika. Starszy chodzi do przedszkola, mlodszy w tym czasie spi czasem 2-3 godz. wtedy mam czas na szycie. oczywiscie nie codziennie, bo rozne obowiazki mam, ale jestem w stanie to polaczyc. dodatkowo maluje i kombinuj, wyladowujac w ten sposob moja Energie. piekne!
sama też często staję przed wyborem czy szyć, czy np. zrobić mega obiad 🙂 A do tego cudownie jest słyszeć o tak kreatywnych mamach, brawo! 🙂